poniedziałek, 14 lipca 2014

Sezon ogórkowy

Po niemalże miesiącu nieobecności pomyślałam, że powinnam się usprawiedliwić. Chociaż odrobinę. Kiedyś to Rodzicielka pisała zwolnienia i usprawiedliwienia, teraz trzeba wziąć się w garść i samemu brać odpowiedzialność. Za wszelkie głupoty. Nawet za brak aktywności w internetach.
Bardzo proszę o usprawiedliwienie mojej nieobecności w dniach...
 
Chociaż z drugiej strony… Nie, nie czuję potrzeby usprawiedliwiania się za to, że nie pisałam. Z radością posprzątałam w pokoju i schowałam laptopa, którego sam widok wywoływał we mnie zwierzęcy instynkt i zaczynałam warczeć. W przypływie energii skosiłam trawę na podwórku. Obejrzałam większość mundialowych rozgrywek (Argentyno, smuteczek!). Kilka razy usnęłam nad książką, żeby obudzić się o 4 w nocy i stwierdzić, że żarówki energooszczędne to dobra opcja. Zahuśtałam huśtawkę, próbując stopą dotknąć żeglującego po niebie obłoku. I rwałam wiśnie w deszczu, aż nieprzemakalna kurtka zaczęła dawać znać, że metka trochę oszukuje i ta kurtka wcale nie jest taka nieprzemakalna. Zbierałam też jagody, by później polepić pierogi i pouśmiechać się na fioletowo...
Ciąg dalszy nastąpi.
Przeszłam na trochę inne obroty. I dzięki temu komputer też przestał się przegrzewać. Nieobecność usprawiedliwiona, kontynuuję sezon ogórkowy!
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz