Każde święto ma za sobą jakąś historię.
Coś, dla czego warto je obchodzić. Zaczęło się od Ewy… Pierwsza emancypantka,
która postanowiła sama stanowić o sobie. Brawo! Później były kolejne, które
powoli uświadamiały sobie własną niezależność, prawo do samostanowienia i
wyboru. To chyba pozytywizm, a może i wcześniej. Emancypacja dążyła w kierunku
feminizmu… A nie tak wiele dekad temu socjalizm i robotnicze ruchy kobiet znowu
zaczęły natarczywie upominać się o swoje. Ciągła walka, przepychanka z facetami
i chęć udowodnienia, że parytety nam, kobietom, się należą bez dwóch zdań. A i
w kopalni węgla pracować możemy – bagatela! No i wywalczyły (one, bo ja w tym
nie brałam udziału, przyszłam na gotowe). Wywalczyły ÓSMY DZIEŃ MARCA. Czasami
ręką, czasami nogą, czasami tym, co niegdysiejsze obrazy filuterny listek
zakrywał. A nade wszystko rozumem i argumentami, które mówiły same za siebie,
że im (nam) też się należy. A zatem święto z historią, ukoronowane peerelowskim
goździkiem, jak się patrzy.
Ale sam fakt, że ÓSMY DZIEŃ MARCA
widnieje w kalendarzu z dopiskiem MIĘDZYNARODOWY DZIEŃ KOBIET, jeszcze nic nie
znaczy. Jest i co? Nie o dopisek walczyły emancypantki, czyli kobiety, które
chciały znaczyć więcej niż to, że są.
DZIEŃ KWIATKA
Mężczyźni! Cudownie wyglądacie z
bukietami kwiatów! Bosko, wspaniale! Kupujcie je codziennie, bo są niezwykle
twarzowe. Dodają Wam uroku. Serio. Do tego szarmancki uśmiech i och…
Dzień dobry, chciałem kwiatek dla
żony. Jaki? No nie wiem, taki, żeby się żonie spodobał. A nie wie Pan, jakie
żona lubi kwiaty? Nie wiem, ma ich tyle… O, może niech ten egzotyczny Phalaenopsis będzie. Ten pstrokaty,
niech wie, że na koniec świata po niego poleciałem.
Koniec świata od dziś jest na
rogu ulicy, na której się pobudowałeś lub kupiłeś dom jakieś dwadzieścia lat
temu. Między innymi o dobre prosperowanie kwiaciarni walczyły emancypantki.
DZIEŃ BEZWZGLĘDNEGO PODDAŃSTWA
Kobiecie w ogóle się nie powinno
odmawiać. To chyba jasne. Szczególnie dzisiaj. ÓSMEGO DNIA MARCA.
Dzień dobry, poproszę dwa jajka.
I parówki.
Słodki Jezu, żona (tak
przypuszczam) wysłała męża do sklepu. Zrobiła mu obrzydliwy żart, prosząc, aby
kupił DWA jajka i parówki. Na miejscu tego biednego mężczyzny, który zarumienił
się po same uszy, poprosiłabym już o trzy, nawet cztery, jajka. Może wtedy
ominęłoby go brutalne pytanie ekspedientki, która bez skrupułów zapytała,
czy jedną parówkę. Do tych jajek. Myślałam, że to ja jestem perwersem, ale
kobieta zawstydziła wszystkich klientów. Ale gratulacje dla męża, że udźwignął
ciężar, który złożyła na jego barki żona. To prawdziwe oddanie!
Kochanie, jak Ci się podoba ta
bluzka? Chyba nieźle wyglądam, co? Tak, Kotku, doskonale. To idziemy do kasy…
Mężczyzna wiedział, że dzisiaj
płaci. Za wszystko. Portfel był na podorędziu. O posłuszeństwo i savoir-vivre
mężczyzn względem kobiet też walczyły niegdysiejsze emancypantki.
DZIEŃ SAMOWYSTARCZALNOŚCI
Wszystko sama, sama, sama. I
wyłącznie dla siebie.
Poproszę dziesięć fioletowych
tulipanów. A to nie mąż powinien Pani te tulipany do domu przynieść? A co,
myśli Pani, że ja chłopa potrzebuję, żeby mi kwiaty kupował? To już sama sobie
nie mogę dogodzić? Przecież dzisiaj nasze święto… Zamiast tulipanów niech
lepiej pensję przyniesie.
Dokładnie, w końcu kobieta to
najpewniejsza lokata na świecie.
Ooo, Tereniu, widzę, że masz nową
fryzurę. I kolor! Pewnie dla Zbyszka, co? Taa, dla Zbyszka. Sobie się mam
podobać, a nie… jemu to się miałam podobać trzydzieści lat temu, a jak teraz nie
może patrzeć, to niech idzie do młodszej. Ciekawe, która by go chciała…
Zapewniam Panią, że niejedna. Bo
deficyt jest i samców brakuje. I chyba, trochę nieświadomie, o to też walczyły emancypantki.
Żeby samców było po prostu mniej w każdej dziedzinie życia. Nie przewidziały
tylko, że za jakiś czas nie będą miały z kim się rozmnażać.
*
Życzenia były. Tulipany są.
Odbicie w lustrze mówi mi, że nienagannie wyglądam.
Cholera, nie ma jajek.
Panowie, w Dniu Kobiet trzymam za
Was kciuki. Jesteście jak te dinozaury. Wielkie, dzikie, drapieżne, łaknące
pierwszej krwi, trochę nieporadne okazy na skraju wyginięcia. Wszystko przez
te niegdysiejsze emancypantki.