czwartek, 11 września 2014

NADAJĘ STOP KOMUNIKAT STOP

Niby pogawędka o pogodzie do niczego nie prowadzi. Jest zapychaczem, fatyczną funkcją języka, wymaganą formalnością, bo przecież głupio nie powiedzieć nic. Mnie jednak do czegoś doprowadziła. I pogoda, i sama myśl o pogodowej pogawędce. Dzisiejsza aura mówi wprost – czas pogodzić się z kocem i ciepłymi skarpetkami. I wszystko jasne, proste. Przyjęłam. Bez odbioru. Wciągam na zmarznięte stopy skarpetki i owijam się kocem. Banał. Lubię takie komunikaty. Więc po co gadać o pogodzie? Gadać – bo to nie rozmowa, to pusta, nic niewznosząca do naszego systemu wartości paplanina. Bełkot, potok bezmyślnie wyartykułowanych słów. Nienawidzę gadać. Nienawidzę, ale boję się powiedzieć wprost. Dlatego gadam. I owijam w bawełnę. Tworzę siatkę skojarzeń, domysłów, niedopowiedzeń, bo niezręcznie mówić zupełnie na serio. Jakiś paraliżujący strach, który nakazuje wszystko metaforyzować, poetyzować, urabiać tak, żeby nie było wiadomo, o co tak naprawdę chodzi. Zamiast rozmawiać, puszczam oko do niejasnej aluzji, która w tym momencie wydała mi się stosowna w użyciu i rozmywam prawdziwy sens. I później się zastanawiam, czy zostałam dobrze zrozumiana, czy mój rozmówca był na tyle światły, żeby się domyślić, że gdy z uśmiechem mówiłam „A”, miałam na myśli nieco tęskne „B”.
Nie potrafimy rozmawiać. Nie chcemy wyłączyć dumnej części intelektu, która, choć w życiu niezbędna, często wszystko komplikuje. Stąd tyle niefortunnych komunikatów, paradoksalnych sytuacji. I tylu niezrozumianych ludzi na świecie. Bo nikomu przecież nie przyszło do głowy, żeby powiedzieć wprost. A byłoby zdecydowanie łatwiej. I pewniej. Prosty komunikat daje pewność i rozwiewa wątpliwości. No, chyba że ktoś kręci – wtedy pewności nie ma nigdy.
A ja znowu o pogodzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz